current location : Lyricf.com
/
Songs
/
Żywot lyrics
Żywot lyrics
turnover time:2024-10-05 13:37:28
Żywot lyrics

[Zwrotka 1: Taco Hemingway]

Dla tych, którzy tak koniecznie chcą biografii...

Szcześniak, ’90. Miejsce urodzenia? Kair

Małżeństwo rodziców? Legło w dwa tysiące czwartym

Od tego czasu swe problemy chronię żartem

W szkole zawsze w trybie Z.A.L, biorę zalkę

Zdolny a leniwy. Dzwoni dzwonek, robię kalkę

W czwartej klasie miałem starszą koleżankę

Dziś ona ma dziecko, ja w kieszeni noszę ćwiartkę

A w liceum poczęstował ziomek blantem

Gdzie oni są? Poległ ten, poległ tamten

Słucham “Chronic”, palę aż po świt, kończę rankiem

Jak wyrzutek, chcę być trochę Big, trochę Andre

Ściągam jakieś mp3, kroję sample

Brzmi fatalnie, rzucam bit, wolę Grand Theft

Wmawiam sobie marijuana git, to jest kłamstwem

Zaraz jest matura, a ja drift robię autem

Czekam na porażkę, ale nie tym razem

Matura zdana, uporałem się z tym śmiesznym Głazem

Podczas wakacji zakochany jakieś siedem razy

Wciąż niecierpliwy, wypatruję co tu się wydarzy

Na studiach zbyt leniwy, olewałem te wykłady

Mam dziewiętnaście lat i się czuję nietykalny

Pisze rymy ciągle, by nie wyjść z wprawy

By robić to co robię dziś chyba bym zabił

Robię rapy, ale nikt nie mówi arigato

Ja nie zastanawiam się czy się wydane hajsy spłacą

Bity MF DOOMa, w tej piwnicy mało fajne lato

Dziś mi płaczą, robisz se te rapy bo są hajpy na to...

Anegdota jakich znasz już milion

Dziewczyna wpadła w oko, dla niej się rozstałem z inną

2010 poznałem się z...

W sumie to mi nie wypada zawierać tu imion

Zamieszkałem z nią w Londynie w każdym razie potem

Dwa dwanaście. Na Luton lecę jakimś tanim lotem

Robiąc magisterkę myślę, że mnie mają za idiotę

Wracam z zajęć, ciągle te wrażenie - znowu lali wodę

Na zajęciach piszę teksty, po angielsku wiersze

Szukam kogoś kto by pomógł mi to przekuć w EPkę

Za pożyczone funty nagrywam obce nuty

A ziomek mówi: twoje polskie są o niebo lepsze

Right hand on the mic, my teeth crooked

I saw the spark up in your heart and then I took it

Z Londynem się nie lubię i kwestionuję tu mój byt

Z dziewczyną coraz trudniej ona ma swój a ja swój rytm

Atmosfera w związku coraz mniej piękna

Aż którejś soboty zdarzył wreszcie się break up

Jadę do Brukseli głowa mi od łez pęka

Bogu dzięki wyszło “Nothing Was The Same” Drake’a

[Bridge: Taco Hemingway]

- No i co? Wróciłem do Warszawy, w jakieś dwa tygodnie się zakochałem. Znalazłem studio na Muranowie i udało mi się skończyć angielską EPkę o tytule "Young Hems"

Potem usiadłem do polskiego projektu, no zamieszkałem u Partyki, i kombinowałem co chcę robić w życiu

- No i co z tym Young Hems?

- No wiesz...

[Zwrotka 2: Taco Hemingway]

“Young Hems” ściągnęło kilku ziomków, sprawa ucichła

Nie wiem co robić... W końcu mam ten papier magistra...

Boje się, że branża reklamowa dla mnie za śliska

Wybacz, Michał, ale wiem, że kolosalny masz dystans

Zostaję tłumaczem, tłumaczę tysiące CV

Umowy, instrukcje obsługi, raporty, regulaminy

Dokumentacje medyczne i wnioski o hajs unijny

Konspekty prac inżynierskich, ulotki i magazyny

(Co jeszcze?) Reklamy leków, parówek i margaryny

(Co jeszcze?) I wiele więcej, lecz teraz nie czas na spiny

Nocami pisałem “Trójkąt”, a Rumak nawalał bity

Pisałem o nogach a on samplował te karabiny

Grudzień, wielka premiera, Partyka nam nalał driny

Puszczamy temat w eter, ze stresu ja nadal siny

Bo nazajutrz koncert... W kawiarni w PKiNie

Wchodzę na scenę mając nadzieję, że trema minie

Potem na Chłodnej przekrzykuje ten przester

Lecą miesiące i zaczyna się nieść szmer

No o “Trójkącie”. Znikąd sukces jak Leicester

Nagle eksplozja w końcu gdy Jonek nakręcił “6 zer”

Pamiętam tremę przed graniem na Open'erze

Dziś mnie to cieszy, lecz teraz ci powiem szczerze...

Ledwo wszedłem na scenę i widać to otępienie

Po buzi, że “tyle ludzi? Przed chwilą grałem podziemie”

Nadchodzi jesień, a z nią pierwszy tour

Po wszystkich cudnych wzlotach tego roku pierwszy dół

I wiem, wiem, znowu brzmię jak jęczybuła

Ale widzisz, w mojej głowie ciągle brzęczy ból

Ktoś rozpozna w lokalu, więc pozostaję w mieszkaniu

Dziewczyna martwi się stale, a nakład pracy mi spadł

Ja się tłumaczę że trasa, lecz nie wspominam o chlaniu

I że przytyłem 10 kilo winię cały zły świat

Gdy spytasz mnie co słychać, coś jest stale nie tak

Hipochondria mnie wyniszcza, ciągle straszy mnie rak

Gdy spytasz o me zajęcia, począwszy jakoś od września

To powiem, że brak pojęcia, w każdym razie nie rap

W styczniu wracam do życia, zanim się sturlam na dno

W lutym zaczynam pisać a Kanye wypuszcza Pablo

W marcu biegam i ćwiczę i czuję się już jak Rambo

I znowu lubię oddychać a tego nie czułem dawno

Przyszła wiadomość, “nominacja Fryderyki ziom!”

Wreszcie zbieram mojej grdyki plon

Boję się tej raczej głośnej gali, wolę cichy dom

Wieści o wygranej, a ja napierdalam w “Dziki gon”

Szczerze mówiąc w ciężkim szoku byłem dość

Tytus zbiera statuetkę mówiąc o show-bizie coś

Zgarniam Kachę z BUWu. Rano siadam do “Marmuru”

Jednak coś się komplikuje, no i przypadkowo piszę WOSK

[Bridge: Taco Hemingway & Rumak]

- Dobrze, myślę że tyle wystarczy, jest Pan wolny

- Wystarczy? W sensie że mogę iść, mogę wracać do Warszawy?

- Oczywiście że tak! Przecież to nie więzienie

- Rozumiem, dziękuję Panu bardzo za pomoc... Do widzenia

[Outro: Taco Hemingway]

Po terapii, chcę do przodu a nie tyłem iść

Zero narzekania choćbyś kijem bił

Tęsknisz za przeszłością bo ci coraz szybciej płyną dni?

Lecz pamiętaj:

Nie wie się o “starych dobrych czasach”, gdy się żyje w nich

“Stare dobre czasy” trwają teraz, to przywilej żyć

Idę jeść falafel oraz wino z Chile pić

Przed północą skończę “Mocka”, potem idę śnić

(Panie Szcześniak, bomba?) Dobra, ale taka tyci tyć

Comments
Welcome to Lyricf comments! Please keep conversations courteous and on-topic. To fosterproductive and respectful conversations, you may see comments from our Community Managers.
Sign up to post
Sort by