Ofiarowałem ci calutkie życie,
mą duszę pozostawiłem u twych stóp,
przywoływałem wiosny,
choć na naszych ciałach powiewało chłodem.
Byłaś mą towarzyszką,
a gdy śniłem, każdej nocy
twe dłonie opanowywały
całą przestrzeń wokół mnie.
I choć całą swą nadzieję
pokładałem w tej miłości,
złuda rozpłynęła się w powietrzu,
i ulotniło się twe uczucie.
I tobie to nie wystarczyło,
że kochałbym cię aż do śmierci,
zapewnienia, że już na zawsze ofiarowałbym ci me serce.
I ja nie potrafiłem cię zatrzymać,
ty oddalasz się powoli, a ja już nie wiem,
co mam zrobić z resztkami tej miłości,
które nie chcą spostrzec,
że to już koniec.
Twa miłość była pokarmem,
była tarczą chroniącą przed bólem,
a ja byłem więźniem
każdego rytmu twego serca.
I choć zawsze chciałem ujrzeć
mą duszę skąpaną w tej miłości,
złuda rozpłynęła się w powietrzu,
i ulotniło się twe uczucie.
I tobie to nie wystarczyło,
że kochałbym cię aż do śmierci,
zapewnienia, że już na zawsze ofiarowałbym ci me serce.
I ja nie potrafiłem cię zatrzymać,
ty oddalasz się powoli, a ja już nie wiem,
co mam zrobić z resztkami tej miłości,
które nie chcą spostrzec,
że to już koniec.
I po co mam ciągle próbować,
skoro jest jasne, że to już koniec,
ależ mnie boli, odejdź już!
I tobie to nie wystarczyło,
że kochałbym cię aż do śmierci,
zapewnienia, że już na zawsze ofiarowałbym ci me serce.
I ja nie potrafiłem cię zatrzymać,
ty oddalasz się powoli, a ja już nie wiem,
co mam zrobić z resztkami tej miłości,
które nie chcą spostrzec,
że to już koniec.