Siedzieliśmy w ogrodzie
rzeczywistoś zapomnieliśmy
Naszą przyszłość chroniliśmy i się śmialiśmy
Byliśmy dwojgiem proroków z tymi samymi modlitwami
Mówiliśmy sobie że jesteśmy wybrańcami
Wiedzieliśmy wszystko, nic nie było dla nas odlełge
Byliśmy dwoma głosami z tej samej gwiazdy
Widziałem siebie twoimi oczami
Byliśmy sobie bliscy, byliśmy piękni
Jak to się mogło stać (Jak to się mogło stać)
że się tracimy
może wiatr się aż tak obrócić (może wiatr się aż tak obrócić)
że się już nigdy nie zobaczymy
Moja miłość do ciebie była z tąd do nieskończoności
Każda droga prowadziła wprost do ciebie
Unosiliśmy się na chmurach, leżeliśmy u swoich stóp
Dla mnie byłaś doskonała
Kto pokierował dotąd tak naszym losem
Kto naszą miłość roztrwonił
Widziałem siebie twoimi oczami
Byliśmy sobie bliscy, byliśmy piękni
Jak to się mogło stać (Jak to się mogło stać)
że się tracimy
może wiatr się aż tak obrócić (może wiatr się aż tak obrócić)
że się już nigdy nie zobaczymy
Jak to mogło się stać (jak to mogło się stać)
że się tracimy
na całą Wieczność (na całą wieczność)
to już jest przeszłość
Jak to się mogło stać (Jak to się mogło stać)
że się tracimy
może wiatr się aż tak obrócić (może wiatr się aż tak obrócić)
że się już nigdy nie zobaczymy
Jak to się mogło stać (Jak to się mogło stać)
że się tracimy
na całą Wieczność (na całą wieczność)
to już jest przeszłość