[Podsiadło]
Nocami gotują mnie
Inne decyzje
Nadchodzą kiedy śpię
Skutecznie psują mi dzien
[Sokół]
Jeden krok w tył, 10 w przód, taniec z życiem i nie przepraszam za to że znam kroki tu wyśmienicie
Rutyna jest jak porcelana, upuściłem ją
Rozpadła się na strony świata, nie mów, że to błąd
Podniosłem z ziemi los, po który bał się schylić tłum i długo go nosiłem bo Jokera głupio stracić tu
Patrz i rób, w co tam wierzysz, nie zazdrość im
Praca, sen, kariera i seriale takie same dni
Lubię łapanie chwil, przedłużam orgazm
Kochanie znowu na mnie pięknie trzęsiesz się z gorąca
Nie tracę życia kiedy śpię, sen to mała śmierć
Więc mój świadomy jest, a w nim ponownie śnię
Jak ciemna sieć, ukryte drzwi, schowane w cień
Wracamy nad ranem gdzieś, po tym potłuczonym szkle
Uratowany dzień z nijakości, popatrz tylko głupi nie ma wątpliwości, chociaż...
[Podsiadło]
Pełen wadliwych chwil i wątłych dni, a znów odwrócę wzrok
Niepewnym krokiem ruszę bo
Kiedy jak zbity pies, czekam na nagą kość
Najbardziej lubię myśleć o tym kim byłbym gdyby nie to
[Sokół]
Ciemnymi nocami gotują mnie te decyzje niepodjęte
Nie znamy ich choć może było piękne
Tych dokonanych wyborów zbieramy żniwa
Mogła spać obok mnie, ja nie wiem jak się nazywa
[Podsiadło]
Lecz jednak jeden dzień lub jedna noc
Doprowadziła mnie do miejsca w którym jestem
Czy byłem pełen sił, czy miałem tego dość
Dzięki tej chwili dzisiaj patrzę na tę przestrzeń
[Sokól]
Strzelnica życia, gdzie zapałki są z betonu
Krzywe lufy, a nagrody dawno komuś już rozdano po kryjomu, w domu
[Sokól ft. Podsiadło]
Nie zapraszam, nie przeproszę
Nie zapytam nawet, nie zawracam
Nie zatrzymam sie, nim nie dojadę
Na krótką chwile zorientuję się, że mam szczęście
Nigdy nie żałuję, że jestem kim jestem
[Podsiadło]
Pełen wadliwych chwil i wątłych dni, a znów odwrócę wzrok
Niepewnym krokiem ruszę bo
Kiedy jak zbity pies, czekam na nagą kość
Najbardziej lubię myśleć o tym kim byłbym gdyby nie to