Noc była jasna, księżyc złote ronił skry.
Paryża bulwar spał spowity w białe mgły.
Ujrzałem cię – spotkanie tak oczekiwane
i serca nasze jak ranny ptaszek,
łopocząc w piersiach rozedrgane budząc dawne sny,
tak ukochane wspomnienia i ty.
Ten zegar z wieży donośnie w „trzy” uderzył.
Myśl nasza w przeszłość bieży
gdzie dawne sny.
Ref.:
W maleńkiej, cichej tej kawiarence
w wiosenne, jasne, promienne dni
gdy całowałem drżąc twoje ręce,
pierwszy raz "kocham" szepnęłaś mi.
A elektryczny fortepianik grał we wnęce
pieśń o snach, o miłości i o łzach.
W maleńkiej, cichej tej kawiarence
pierwszy raz "kocham" szepnęłaś mi.
Minęło wszystko, przeszło tyle długich lat.
Niejeden prysnął czar, niejeden uwiądł kwiat.
Pamiętasz szept zaklęcia zawsze i na wieki.
Czar, ideały, miłosne szały jak sen
wydają się daleki, który nagle zbladł.
Dziś pozostały wspomnienia i ty.
Gdy zegar z wieży pamiętne „trzy” uderzył,
w mym sercu smutek leży, gdzie jesteś ty
Ref.:
W maleńkiej, cichej tej kawiarence
w wiosenne, jasne, promienne dni
gdy całowałem drżąc twoje ręce,
pierwszy raz "kocham" szepnęłaś mi.
A elektryczny fortepianik grał we wnęce
pieśń o snach, o miłości i o łzach.
W maleńkiej, cichej tej kawiarence
pierwszy raz "kocham" szepnęłaś mi.