Na tamtej stacji chyba nikt,
Od wielu lat, nie zatrzymał się.
Stąd tyle liści w sieni, jesieni moc,
Uzbierała je.
Siedział tam kiedyś i cicho grał wszystkim tym,
Co czekali by, choć na chwilę stanął czas i chociaż raz
Ziściły się sny.
Tak prosto myślał tylko on
I tylko on nie rozumiał, nie rozumiał, że
Wszystko na tym świecie ma swój kres.
Ta stacja też, stanie się snem...
W drodze do nieba.
Semafory gwiazd.
W zapachu chleba i muzyce co gra.
Coraz mnie ludzi bywało tam, bo coraz mniej
Miało na to czas.
Aby swym myślom, swym myślom
Nadać sens, aby się sny ziściły choć raz.
Hej, odszedłeś w słońcu tak nagle,
Że nawet nikt, nie zdążył zamyślić się przez chwilę,
Człowieku
Z duszą jak ptak, samotną!
No komu teraz mam grać ?
W drodze do nieba.
Semafory gwiazd.
W zapachu chleba i muzyce co gra.