Kiedyś strzała, puszczona w cel, powróci
Śmiertelna rana zagoi się bez śladów
Jeleń, co zasnął w wysokiej trawie, obudzi się
Wstanie cicho, poskacze w mglistą dal
Zostaną widoczne linie na zbutwiałym papierze
Powróci stracony sens, odkryją się słowa
I tam, gdzie bezlitośnie burze drzewa złamały,
Wyrosną na gałęziach suchych młode liście.
Z pod warstwy rdzy odkryje się cudny ornament,
Zabłyszczy jak turkus i złoto przez brudne luki
Zakręci się wicher z opadłymi płatkami
I znowu powróci do kwitnącego drzewa do góry
Kiedyś milczenie w jaskrawy wiersz się zamieni,
Ślepy starzec podniesie do słońca oczy
I zdejmie ciemne okulary, i uśmiechnie się
I do góry popłynie piasek w zegarze piaskowym
Na płytach granitowych, za dalą perłową
Ty spotkasz mnie w swym starym płaszczu
I dla nas z tobą zostanie zmieniony
Niezmienny porządek rzeczy.
Znikną ślady stuleci na marmurowych statuach,
Roztopią się marzenia, co zginęły w strasznym mrozie.
Zmarznięte ptaki polecą nad wiosenną tęczą
I znowu zostanie świecą roztopiony wosk.