Wkrótce, wkrótce na łąkę opadną białe śniegi,
I zamieć o czymś tam smutno zaśpiewa.
Przecież było i ciepło, tylko żal, że już uszło,
I nikt mi tego lata nie zwróci.
Oto jak bywa!
Gdzie lata dźwięczny krzyk?
Oto jak bywa!
Gdzie szczęścia jasny mig?
Oto jak bywa!
Gdzie jest ten letni sen?
Oto jak bywa!
Stopniał już on.
Jednak się przekonuję, że miłość jeszcze znajdę,
Że wrócę porą jesienną lato ja.
Ale śmieje się ze mnie nawet wiatr za plecami -
Taki naiwny, śmieszny jest mój sen.
Oto jak bywa!
Gdzie lata dźwięczny krzyk?
Oto jak bywa!
Gdzie szczęścia jasny mig?
Oto jak bywa!
Gdzie jest ten letni sen?
Oto jak bywa!
Stopniał już on.
Rozleciawszy się po krzakach, zaginął ten ptasi śpiew,
Tylko został w gąszczu liści zimny szum.
Lecz dokądże i za czym ja idę po liściach tych,
Czego ja w tej późnej jesieni szukam?
Oto jak bywa!
Gdzie lata dźwięczny krzyk?
Oto jak bywa!
Gdzie szczęścia jasny mig?
Oto jak bywa!
Gdzie jest ten letni sen?
Oto jak bywa!
Stopniał już on.