A może rzeczy nie były tak nigdy
A może nigdy nie wstawałam
Rano ze świtem do ogródka
Obrabiać go w pocie czoła.
Nigdy, w długie i prażące
(długie i prażące) dni sianokosów
Z wyżyn wozu obładowanego snopami
Nie podniosłam w piosence swego głosu.
Nigdy w życiu nie oczyszczałam się
W milczącym błękicie i niewinności
Mojej Kineret1, hoj moja Kineret
Czy istnialaś czy śniłam ja sen?
1. Jezioro Galilejskie, Genezaret