Gdy przeglądam się w lustrze, wraz z czasem który minął
Staję się tylko coraz bogatszy, bardziej niegrzeczny i starszy
Oto gorzkie wyznanie piosenkarza, który osiągnął sukces
Być może to moja ostatnia szansa, by nadal pozostać sobą
Kiedy przerwałem naukę w celu życia iluzją
Stałem się powodem do niezadowolenia moich rodziców i całej rodziny
Byłem jednym z tych dzieciaków, młodocianych marzycieli
Którzy nie chcą przyjmować rad, i odpowiadają przez zaciśnięte zęby:
Pieprz się, pieprz się!
Ale muzyka bywa złośliwa, jest jak jad węża
I ktoś, kto stara się ją zrozumieć musi popełnić wiele błędów
Ludzie którzy znają się na piosenkach, mówili mi:
Masz twarz przegranego, przykro nam, nie nadajesz się
Masini
Pieprz się, pieprz się!
Nieważne, że płakałem i cierpiałem
Życie robi wszystko tak, jak chce
W muzyce miałem swą jedyną ucieczkę
Od wielkiej potrzeby miłości
Któż wie, co jest prawdą w tym świecie pełnym kłamców
Nie da się śpiewać o czarnej rozpaczy będąc miliarderem
Wszyscy jesteśmy konformistami przebranymi za buntowników
Jesteśmy jak wilki żerujące na wywiadach, a młodzież to owieczki
Które piszą ci o swoim smutku w niewinnych listach
A ich religią jest wiara w piosenkarzy
Aż pewnego dnia znajdujesz ich zdjęcie w gazecie
W najnowszej witrynie, przepełnieni chęcią krzyknięcia światu:
Pieprz się!
Rezygnuję z bycia fałszywym poetą
Z przewodniczenia temu fan-clubowi
Nie chcę uczyć was jak macie żyć
Bo każdy uczy się tego sam
Odejdę, odprowadzony przez dźwięk wygwizdania
Sam was od siebie uwolnię
Od tego faceta, krzyczącego na płytach
O potrzebie miłości
Teraz już dość, czuję się źle
To nie jest fair, pieprz się!
Dziś wieczorem patrząc w lustro odkryłem po raz kolejny
Że moja dusza jest prawdziwsza od maski, którą noszę
Zdesperowany, wreszcie ci to mówię
Mój drogi największy wrogu, przebrany za przewodnika
Pieprz się!