Mam wszystko,
zupełnie wszystko,
tysiące przyjaciół i kochanek
i oklaski nocy.
Mam wszystko,
zupełnie wszystko.
Idę przez życie
otoczony ludźmi,
których uważam za swoich.
Idę z objęć w objęcia,
od pocałunku do uśmiechu.
Podają mi dłoń,
gdy jej potrzebuję,
a szalone szczęście
całuje mą twarz,
dokądkolwiek pójdę.
Ale gdy wstaje świt
zostaję sam.
w głębi duszy
czuję pustkę,
wyschniętą rzekę,
która krzyczy i krzyczy,
że jestem tylko
samotnym człowiekiem,
samotnym człowiekiem,
samotnym człowiekiem...
Żyję w takim świecie,
który snuje się jak dym.
Ani wyblakłego cienia,
ani skargi na mej twarzy.
Mam wszystko,
zupełnie wszystko.
Idę przez życie
otoczony ludźmi,
których uważam za swoich.
Idę z objęć w objęcia,
od pocałunku do uśmiechu.
Podają mi dłoń,
gdy jej potrzebuję,
a szalone szczęście
całuje mą twarz,
dokądkolwiek pójdę.
Ale gdy wstaje świt
zostaję sam.
w głębi duszy
czuję pustkę,
wyschniętą rzekę,
która krzyczy i krzyczy,
że jestem tylko
samotnym człowiekiem,
samotnym człowiekiem,
samotnym człowiekiem...