Nie jesteś sam.Ja nie trzymam w sercu,
Że pewnego razu wybaczyłem,i przypadkowo odkryłem to niebo donikąd.
Nie jesteś sam tam,gdzie cień nocuje.
Tym,kto nie śpi,o brzasku wypada odejść,zamknąwszy oczy.
W beznadziejnej drodze,my wszyscy do ciebie jesteśmy podobni,
Niech ci się poszczęści odnaleźć się i uspokoić,być może.
W beznadziejnej drodze,przez niezrozumiałe dla mnie znaki,
Niech ci się poszczęści,odnaleźć to,co płonąc zostanie światłem.
Odchodząc,nie zdążyłeś się pożegnać.
Tak daleko,mnie jednak znów nie uda się zapomnieć.
Nie jesteś sam,ty będziesz mi się śnić.
I widzi Bóg,że w niewoli dróg nie wypada samotnym być.
W beznadziejnej drodze,my wszyscy do ciebie jesteśmy podobni,
Niech ci się poszczęści odnaleźć się i uspokoić,być może.
W beznadziejnej drodze,przez niezrozumiałe dla mnie znaki,
Niech ci się poszczęści,odnaleźć to,co płonąc zostanie światłem.
I niech nikt nie wyjaśnia,nikt na świecie nie opowie,
Jaki ogień w piersi się pali,jaki ból na straży stoi.
Jaka dźwięczy muzyka,gdy ona nie na sprzedaż jest.
I dlaczego zawsze boli,kiedy los węzłami wiąże.
Tłum.S.Romanik.