Ta miłość, ten mój los
Jakże żywa i bolesna
Pomiędzy "tak" i "ale"
Ta miłość, nieujarzmiona
Znaczona ogniem i zepchnięta
W głęboką melancholię
Ta miłość porwana w strzępy
Ta miłość, co dniem i nocą
Rozrywa mnie i zabija
Ta miłość pozbawiona złudzeń
Przesiąknięta tęsknotą
Wypełnia moje puste życie
Ta obłąkana miłość
Ta miłość, co się przemienia
Z żałoby w radość
Skoro tyle ma w sobie sprzeczności
ta moja rozpaczliwa miłość
To o czymże innym mogłabam śpiewać?