Siedzisz codziennie punkt dwunasta
w modnej kawiarni w centrum miasta.
Myślisz, że łatwo wejść do środka,
żeby po roku znów cię spotkać?
Mylisz się, miły, mylisz raczej:
ja cię tak szybko nie zobaczę,
chociaż mi tęskno, chociaż źle,
choć cię zobaczyć chcę.
To niby takie proste:
otworzyć sobie drzwi
jeszcze dziś, nie zwlekać
i usiąść przy stoliku,
gdzie zawsze siedzisz ty,
usiąść tam i czekać.
Ty przyjdziesz tak jak dawniej,
"dzień dobry" powiesz mi,
a gdy cię zobaczę,
i noce nieprzespane,
i smutek wielu dni
jednak ci przebaczę.
Znów powrócą te przykre,
ukradkowe spotkania,
twoje dobre "dzień dobry"
i te złe pożegnania,
w kawiarenkach i w parkach
jak złodzieje tajemnic,
i powroty bez ciebie,
twe powroty beze mnie.
Więc boję się po prostu
otworzyć sobie drzwi,
bo gdy cię zobaczę,
podejdę, podam rękę
z uśmiechem poprzez łzy.
Przebaczę, przebaczę ci.