Zawsze był jakiś gość,
Który pchał się między nas namolnie dość.
Drwiłam, bo żaden z nich
Nie zawróciłby jej w głowie, ale ty
Spadłeś jak silny cios
Była wściekłość, łzy i podniesiony głos
Była myśl, kogo chce
Choć mijały dni wierzyłam wciąż, że mnie.
To koniec, drogi kres, drogi kres. To koniec drogi
To koniec, drogi kres, drogi kres. To koniec drogi
Nie mnie, chciała ciebie. Tak wybrała no i już
To koniec, po co śnić? Nie ma więcej róż
Wojna, honor i odwaga,
Fuzje, wolność, jej uwaga,
Jak mechanizm, bez usterek
Ja, mój mózg i zalet szereg,
Kim jestem dziś, kiedy jej tu nie ma?
Nudną i złą Perłą, bez znaczenia.
Nie ma już wyjścia, zamknęły się drzwi.
Teraz ważny jest dla mnie jej syn.
To koniec, drogi kres, drogi kres. To koniec drogi
To koniec, drogi kres, drogi kres. To koniec drogi
Nie mnie, chciała ciebie. Tak wybrała no i co?
To koniec, po co śnić? Po co wierzyć snom?
To koniec, po co śnić? Po co wierzyć snom?