Równych ci znała w bród
Raz po raz w zaloty kładli próżny trud
Równych ci spotkał ból
Bo nie zaznał ciepła żaden, tylko chłód
Równy mi stałeś się
I włączyłeś się do gry o względy jej
Kto to wie, czemu ja
Nie wygrałam, choć z nią byłam tyle lat.
To koniec,
Czyż nie tak?
Czyż nie tak?
Czyż to nie koniec?
To koniec,
Czyż nie tak?
Czyż nie tak?
Czyż to nie koniec?
Wiem, że cię kochała,
Lecz odebrał nam ją los.
To koniec, czemu więc
W miejscu stoję wciąż?
Połączyły nas wspomnienia:
Fuzja, wojna, wspólna walka.
Połączyła każda cecha:
Precyzyjność i odwaga.
Jak bez niej dam radę żyć na tym świecie?
Jedno pytanie, a budzi zwątpienie.
Jednak ważniejszy jest teraz jej syn.
To on mnie potrzebuje jak nikt.
To koniec,
czyż nie tak?
Czyż nie tak?
Czyż to nie koniec?
To koniec,
czyż nie tak?
Czyż nie tak?
Czyż to nie koniec?
Wiem, że cię kochała,
Lecz odebrał nam ją los.
To koniec, czemu więc
W miejscu stoję wciąż?
To koniec, czemu więc
w miejscu stoję wciąż?