current location : Lyricf.com
/
Songs
/
To by było na tyle lyrics
To by było na tyle lyrics
turnover time:2024-11-05 09:52:41
To by było na tyle lyrics

[Zwrotka 1]

To by było na tyle

Owszem w głowie zamiast róż ciągle dzikie badyle

Chociaż czasem bredzę jakbym w łepetynie miał wylew

To w Marmurze spokój ducha niewątpliwie nabyłem

Zamawiam taksówkę na plażę

Kierunek: dworzec w Sopocie. Obieram kurs na Warszawę

W okienku proszę o bilet, jakoś na już jak da radę

Zawieszam na kimś oko, dobrze znana buzia. Pasażer

Zęby szczerzy ozdobnie

Wymachując do mnie widzę, że się cieszy ogromnie

Chryste panie... Wzdycham, bo się czuję niezbyt rozmownie

Się przybliżam: “proszę pana, pan mnie śledzi ponownie”?

Wybucha śmiechem. Każdy wokół tu zerka na nas

Mi się kruszy narracja, burzy i pęka rama

Pewnie dla części słuchaczy dawno już puenta znana

Powiedział tak: “pan jest częścią mnie, ja częścią pana”

[Zwrotka 2]

Pora żebyś prawdę znał Filipie

Nie urodziłem się w pociągu w ten upalny lipiec

Wszak jestem na okładce WOSKU i w ostatnim klipie

Ja od początku z tobą, gdyby nie ja grałbyś w FIFĘ

Nic więcej. Ja kazałem kroczyć do Marmuru

Byś tam wypoczął i się mógł odseparować z tłumu

Pod Żyrandolem wznoszę toast, a ty dałeś w długą

Szukać jesiennej weny, znalazłeś valetudo

I majaki o tych psach grubo-chudych

Potem znowu cię rozkojarzyła mgła tuląc umysł

Nauczyłeś się po życia bieżni mocno stąpać

I nie zanurzać się bez przerwy w tamtych prostokątach

Przyznam czasem się przyturlał mi błąd

Tabletką cię poczęstowałem tuż przed “Tsunami blond”

Chciałem podpalić lont, żywisz do mnie wielki uraz

Co dałeś mi do zrozumienia zwrotką w “Ślepych sumach”

Rozumiem. W twej stagnacji wywołałem dygot

Zmusiłem cię byś pod refleksję poddał cały żywot

Byś uświadomił sobie że zdobyłeś to czegoś łaknął

Gdy te ściany były głuche i patrzyły krzywo

Osiągnąłeś to czegoś pragnął

Gdy w twej głowie same smuty i pachniało stypą

Osiągnąłeś to, czegoś pragnął

I zawdzięczasz ciężkiej pracy to, nie narkotykom

[Zwrotka 3]

Gdy uploadowałem “Trójkąt”, ciebie strach poniewierał

Wypychałem cię na scenę na ten blask Open'era

Gdyby nie ja pewnie do dziś stałbyś w przejściu

No albo siedział z twarzą w dłoniach ciągle na backstage’u

Mówiłeś po “Umowie”, że to rzucasz. No i co?

Już minął rok a ty nie odpuszczasz

Dziesięć tysięcy osób czeka aż przypłynie łódka

Płynie ten chłopak co rapował każdy wers do lustra

Jestem twoją ambicją

Ale musisz kontrolować mnie, bo chciałbym wziąć wszystko

Duży dom pełen cudzych żon? Słaba to przyszłość

Lecz, na boga, chcesz tu gwiazdą być czy jakimś statystą?

Chcesz być byle który czy ósmy pasażer Nostromo?

Jesteś z tych co walczą o honor czy płaczą o pomoc?

Masz dwie opcje, Fifi ze szmatą albo Taco z koroną

Także wybieraj mądrze, sukinsynu, plata o plomo?

Dobra decyzja. Jeszcze marmuru masz mało

Papa, Trójmiasto. Jedziemy na WWA. Ciao

[Outro]

Znaleźliśmy się oto z przyjacielem przed dość dziwnym pensjonatem, czy hotelem

Otchłań nocy, parka, drzewo, okno, drzwi

Tam obiektu zagadkowość, a tu my

Gdy wejdziemy do obiektu dość odważnie

Czy dyrekcja nas ugości, czy też zarżnie?

Czy strach cery pozamienia nam we wosk?

Czy pogodni stąd wyjdziemy i bez trosk?

Comments
Welcome to Lyricf comments! Please keep conversations courteous and on-topic. To fosterproductive and respectful conversations, you may see comments from our Community Managers.
Sign up to post
Sort by