Gwiazdy na firmamencie wciąż świecą
ponad mą głową.
Jakże urzekające byłyby,
gdybyś Ty była tu ze mną...
ale odeszłaś na drugą stronę lustra,
a ja zostałem i samotnie spędzam noce.
Zagubiłem się, zaniemówiłem i oślepłem,
pijany ze smutku,
utopiony w szaleństwie,
fala zmartwień zalewa mnie,
lustro budzi mój wstręt,
echo twego śmiechu
przenika na tę stronę stronę lustra,
a ja zostałem tu sam.
Bez przyjaciół, bez pocieszenia, bez przyszłości, bez domu,
oplątany przeszłością:
Ty jesteś całą miłością, jaką kiedykolwiek zaznałem
i bez Ciebie w mej głowie
została tylko pustka i milczenie,
a ja nie przestaję myśleć o tym wszystkim, co straciłem.
Pozwoliłem Ci odejść zbyt szybko.
Czy mnie słyszysz? Oto moja pieśń!
Umieram, a Ciebie nie ma tu.
Nie starczy tych słów, by ocalić mą duszę,
one tylko drwią ze mnie, odbijając się w lustrze.
Wstrząsają mną dreszcze i bardzo tęsknię,
mówiłem Ci, że cały płonę,
światło drażni me oczy…
Jak bezpański pies samotnie
odejdę w mrok nocy.
Sami tworzymy naszą przyszłość,
ale ja swą utraciłem.
Czekam na cud,
lecz na próżno…
Gwiazdy na niebie smutno migocą
i spadają, jedna po drugiej…
bez Ciebie nie znaczą dla mnie nic.