Pewnie wyszłam z domu o ósmej, bo zawsze tak robię.
Jestem pewna, że mój pociąg odjechał ze stacji punktualnie.
Pewnie czytałam poranną gazetę, jadąc do miasta,
a przejrzawszy wstępniak niewątpliwie się skrzywiłam.
Pewnie uporządkowałam biurko około kwadrans po dziewiątej,
mając listy do przeczytania i sterty papierów czekające na podpis.
Pewnie wyszłam na obiad o wpół do pierwszej czy coś koło tego;
to samo miejsce, ci sami ludzie.
A na dokładkę jestem pewna, że padał deszcz
w przeddzień twego przybycia.
Pewnie zapaliłam siódmego papierosa o wpół do trzeciej
i w tamtej chwili nawet nie zauważyłam, że byłam smutna.
Pewnie dalej brnęłam przez służbowe sprawy tego dnia
i nie zdając sobie z tego sprawy, ukryłam część samej siebie.
Pewnie wyszłam o piątej – nie ma odstępstwa od tej zasady;
to sprawa rutyny: tak robiłam, odkąd skończyłam szkołę.
I znów pociąg powrotny do domu…
Niewątpliwie czytałam wtedy wieczorną gazetę.
Och tak, jestem pewna, że moje życie toczyło się zwykłą koleiną
w przeddzień twego przybycia.
Pewnie otworzyłam wejściowe drzwi o ósmej czy coś koło tego,
a po drodze przystanęłam, by kupić trochę chińszczyzny na wynos.
Na pewno zjadłam kolację, oglądając coś w telewizji;
Myślę, że nie ma odcinka „Dallas”1, którego nie obejrzałam.
Pewnie poszłam do łóżka około kwadrans po dziesiątej.
Potrzebuję dużo snu i lubię już być w łóżku o tej porze.
Pewnie poczytałam chwilę ostatnią książkę Marilyn French2 lub coś w tym stylu.
To zabawne, ale nie miałam poczucia, że żyję bez celu
w przeddzień twego przybycia.
I, gasząc światło,
pewnie ziewnęłam i opatuliłam się, by przetrwać kolejną noc,
i pewnie słyszałam odgłosy deszczu bębniącego w dach
w przeddzień twego przybycia.
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Dallas_(serial_telewizyjny_1978)2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Marilyn_French