W swej przyszłości, zaledwie wczoraj, dotarłem tam, gdzie
żebracy przyjmują czeki, a dzieci kradną karty kredytowe
z kieszeni upadłych plebejuszy, którzy znaleźli się na dnie.
Jestem niepewny swej przeszłości i dostaję skrętu jelit.
Stawiasz mi drinka, a potem uważasz, że masz prawo
plątać w mej głowie i robić zamęt w mej duszy.
Mówisz, że jestem wolny, a potem oczekujesz ode mnie kompromisów
i sprzedania mych marzeń. Mówisz, że sprawisz, że to będzie opłacalne.
Och, chłopaki wypijcie teraz za moje zdrowie,
tu za stołem, już nietrzeźwi, a jeszcze nie pijani.
Mówisz, że jestem pijany i siadasz wygodnie zadowolony z siebie,
przekonany, że to ty masz rację, że jeszcze wciąż jesteś trzeźwy i
panujesz nad swymi zmysłami. Śmieszy mnie twoje wywyższanie się.
Od twych nieszczerych banałów skręca mnie na wymioty.
Prędzej niż sądzicie zrozumiecie, że jestem szczęśliwy,
gdy sam mogę wybierać z kim pragnę się napić.
Och, chłopaki wypijcie teraz za moje zdrowie,
tu za stołem, już nietrzeźwi, a jeszcze nie pijani.
Och, chłopaki wypijcie teraz za moje zdrowie,
tu za stołem, już nietrzeźwi, a jeszcze nie pijani.
Wypijmy za towarzystwo, powstałe dla towarzystwa.
Żyjcie dla towarzystwa, dopóki nie padnę.
Prędzej niż sądzicie zrozumiecie, że jestem szczęśliwy,
gdy sam mogę wybierać z kim pragnę się napić.
Towarzystwo, które wybieram jest wyjątkowe,
w pełni godne zaufania, szczere i serdeczne,
wytworne, obyte, dowcipne i pełne wdzięku.
Więc odczepcie się, bo to moje własne towarzystwo.
Och, chłopaki wypijcie teraz za moje zdrowie,
tu za stołem, już nietrzeźwi, a jeszcze nie pijani.
Och, chłopaki wypijcie teraz za moje zdrowie,
tu za stołem, już nietrzeźwi, a jeszcze nie pijani.
Wypijmy za towarzystwo, śnijmy o towarzystwie.
Żyjmy dla towarzystwa, dopóki nie padnę.
Wypijmy za towarzystwo, śnijmy o towarzystwie.
Pijmy za towarzystwa, dopóki nie padniemy.
Dopóki wszyscy nie padniemy,
dopóki wszyscy nie padniemy.