Patrząc na ciebie przez okno
Widziałam twe oczy na nim
Oknie, które otworzyłam
Z zasłon fruneły całusy
A wśród nich pewne pragnienia
O co prosiłam widząc cię
Utknąłeś na swojej drodze
Ten uśmiech niedoskonały
Znaczący kiedy się śmiałeś
Noszę cały czas ten widok
W którym patrzyłeś w przeszłości
W okno, w którym mnie widziałeś
Spędzałeś dni oraz noce
Śmiejąc się za każdym razem
Z pewną taką nieśmiałością
Zawsze chodziłam do okna
Bo wiedziałam to dla niego
Przechodziłeś kolejny raz
Pójdę w dół twoją ulicą
Pewną nocą kiedy księżyc
Srebrem powlecze twe oczy
Powiem ci jednym spojrzeniem
Nie przechodź tylko by chodzić
Pragnę twoich oczu w moich