Dziś zawitałem do twego domu i ty byłaś w nim,
o tak, otworzyłaś mi drzwi, lecz ja ciebie nie poznałem.
Wyrzuciłaś mnie już ze swojego życia,
przećwiczyłaś już tamten uśmiech,
usunęłaś z siebie tatuaż, gdzie on jest?
Gdzie są nasze wspólne rzeczy?
Umieściłaś je w tamtym pudle, nie chcesz o nich pamiętać.
Posłałem ci kwiaty i nie widzę ich,
właśnie to do mnie dotarło i nie mogę w to uwierzyć.
Muszę przejść przez to samo, przez co ona przeszła.
Teraz wylewam morze łez, które ona wylała.
Nie wiem, czy to właściwy czas, a może jest już za późno,
to cena bycia tchórzem.
Jestem zmuszony oglądać ją z kimś innym i to nie jestem ja.
Nie mogę sobie wybaczyć, że to przeze mnie ona się zmieniła.
Nie wiem, czy to właściwy czas, zbyt długo zwlekałem,
to cena bycia tchórzem.
Piszę do ciebie, a ty nie odpowiadasz,
Karmisz mnie tymi samymi lekami, którymi karmiłem cię ja, o tak.
Świetnie się bawisz.
Przysiągłem, że cię nie skrzywdzę, ale sprawiłem ci coś gorszego.
Wtenczas kiedy się oddaliłem, ty nie odeszłaś,
Rzekłaś mi: ''Czy jesteś tego pewien?''
Ja odpowiedziałem: ''tak'', choć nie przywykłem do życia bez ciebie.
Następnie tego żałowałem, lecz ty podążałaś przed siebie.
Nie wiem, co mogę jeszcze uczynić, abyś mi uwierzyła.
Wiem, że zrobiłaś dokładnie to, o co cię poprosiłem,
ale ze mną nie było dobrze, byłem zagubiony,
a ty dobrze wiesz, że na wariata nie zwraca się uwagi.
Muszę przejść przez to samo, przez co ona przeszła.
Teraz wylewam morze łez, które ona wylała.
Nie wiem, czy to właściwy czas, a może jest już za późno,
to cena bycia tchórzem.
Jestem zmuszony oglądać ją z kimś innym i to nie jestem ja.
Nie mogę sobie wybaczyć, że to przeze mnie ona się zmieniła.
Nie wiem, czy to właściwy czas, zbyt długo zwlekałem,
to cena bycia tchórzem.