W proch i pył rozmiotła już
Ciepła jesień złota
Smaki lata z naszych ust
Nie wie nic o troskach
Wszyscy pędzą, pełen gaz
W metrze się kołysząc
Palcem po ekranów szkłach
Daty spotkań znaczą
Wszystko wokół ładnie,
Lecz ja powrócić pragnę
Tam wysoko oddychać lżej
Tam daleko, lecz bliżej o krok...
Tam obłoki nigdzie się nie spieszą
Powrotu już brak! A żal...
Tu samotność ledwo ćmi,
Nasza Droga Mleczna...
Dwa rozdziały Murakami
Jakiś film na wieczór
Choć na zawsze blaskiem lśni
Spotkanie wczorajsze
Czasem szczęście nie ma nic
Na Jokera harce
Wszystko tak nieładnie,
I ja powrócić pragnę! (*)
Tam wysoko oddychać lżej
Tam daleko, lecz bliżej o krok...
Tam obłoki nigdzie się nie spieszą
Powrotu już brak! A żal...