— Kochana, czy zostaniesz moją żoną?
— Nareszcie!
Tak chciałabym twoją żoną już być
i koszule ci prać albo okna ci myć.
Z emancypacją bez przesady ile można panną być?
Tak chciałabym twe nazwisko już mieć
i tabliczkę na drzwiach, i kochanków ze trzech –
doczekać tego się nie mogę! Mama mówi, że to grzech.
Mija roczny mój staż,
ty garnitur do ślubu już masz.
Chodź, zanim znów rozmyślisz się…
Tak chciałabym twoją żoną już być,
ciastka z makiem ci piec i poduszki ci szyć,
tak prawdę mówiąc – nic nie umiem, umiem tylko żoną być.
Tak chciałabym mieć akt ślubu za szkłem,
będzie dziecko, co robi pierogi co dzień.
Czy jesteś ślepy, że nie widzisz, jak ja bardzo kocham cię?
Mija roczny mój staż,
ty garnitur gotowy już masz.
Chodź, zanim znów rozmyślisz się…
Welon gotów już dziś,
wszyscy będą zazdrościć ci.
Chodź, zanim ja rozmyślę się…
A ja tak chciałabym twoją żoną już być
i koszule ci prać albo okna ci myć.
Z emancypacją bez przesady, bo ile można panną być.
Rozsądek na to nie poradzi, ile można panną być.
Ja wolę tort z czekolady, ile można panną…