Dzień w dzień z okna widok ten sam, czeka na mnie doskonale to wiem
Ten sam gdy się zmuszam by wstać, ten sam gdy coś biorę na sen
Dzień w dzień, chodzi za mną jak pies, jak cień który tak dobrze znam
Ten strach czy to wszystko ma sens, ten strach czy to wszystko co mam
Siedzimy tak we trzech, ten z lustra, ja i pech, czekamy na lepszy moment
Synowie matki złej, ostatniej szansy cień leży pijany pod stołem
Już wiem życie ścina mnie z nóg, kiedy idzie, kiedy za dobrze jest
Tak mija podzielony na pół, podzielony między siebie i mnie
Siedzimy tak we trzech, ten z lustra, ja i pech, czekamy na lepszy moment
Synowie matki złej, ostatniej szansy cień leży pijany pod stołem
Siedzimy tak we trzech, ten z lustra, ja i pech, czekamy na lepszy moment
Synowie matki złej, życia królowie trzej, jeszcze nie wszystko skończone
Siedzimy tak we trzech, ten z lustra, ja i pech, czekamy na lepszy moment
Synowie matki złej, życia królowie trzej, jeszcze nie wszystko skończone
Skończone, skończone, skończone
Skończone, skończone, skończone