Suzy miała dziewięć lat, a ja dziesięć.
To właśnie wiek, gdy chłopcy lubią myśleć, że są mężczyznami.
Wlokła się za nami, gdy wracaliśmy ze szkoły
i naprawdę myśleliśmy, że jest przygłupia.
Aż któregoś dnia powiedzieliśmy jej:
„Nie chcemy cię zranić, dziewczynko,
lecz lepiej
poszukaj sobie przyjaciela, Suzy, ty łazęgo;
lepiej wróć, gdy już dorośniesz, Suzy, ty łazęgo.
Nikt cię tu nie chce i to jest fakt,
więcej zjeżdżaj z naszego podwórka1 i trzymaj się z daleka.
To wszystko, co ci mamy do powiedzenia,
Suzy, ty łazęgo”.
Suzy pobiegła do domu, by się skryć w maminych ramionach.
Mama powiedziała: „Słuchaj, ona nigdy ci nic złego nie zrobiła,
więc nie dokuczaj jej i daj spokój.
Dlaczego nie możecie się zgodnie bawić?”.
Zupełnie nie wiedzieliśmy, co powiedzieć,
lecz gdy tylko odeszła,
zaśmialiśmy się i powiedzieliśmy:
„Poszukaj sobie przyjaciela, Suzy, ty łazęgo;
lepiej wróć, gdy już dorośniesz, Suzy, ty łazęgo.
Nikt cię tu nie chce i to jest fakt,
więcej zjeżdżaj z naszego podwórka i trzymaj się z daleka.
To wszystko, co ci mamy do powiedzenia,
Suzy, ty łazęgo”.
„Tak, najlepiej
poszukaj sobie przyjaciela, Suzy, ty łazęgo;
lepiej wróć, gdy już dorośniesz, Suzy, ty łazęgo.
Nikt cię tu nie chce i to jest fakt,
więcej zjeżdżaj z naszego podwórka i trzymaj się z daleka.
To wszystko, co ci mamy do powiedzenia,
Suzy, ty łazęgo”.
1. dosł. "placu zabaw"