Wyniosła i milcząca
tańczysz wokół mnie,
a ja zapominam,
że to o tobie myślę,
o twych płonących ustach,
gdy się uśmiechasz.
Pustka mogłaby wystarczyć,
pustka mogłaby wystarczyć.
Wyniosła i milcząca,
wokół ciebie wszystko drży
i wszystko się kończy.
To o mnie myślisz,
o naszych szalonych nocach,
w które wciska się Paryż.
Pustka mogłaby wystarczyć,
pustka mogłaby wystarczyć.
Lecz wiem, że pozostajesz
w kwiatach, które ci zostawiam
po nocy.
Przemoc i obietnice
to wszystko, czego nienawidzisz,
tak jak śmierci.
Pustka mogłaby wystarczyć,
pustka mogłaby wystarczyć.
Myślę czule o twej nieobecności,
górach i wędrówkach,
a potem znudzeniu.
Rzeka cię przypomina
przynajmniej pozornie.
A jednak uciekasz.
Pustka mogłaby wystarczyć,
pustka mogłaby wystarczyć.
Lecz wiem, że pozostajesz
w kwiatach, które ci zostawiam
po nocy.
Przemoc i obietnica
to wszystko, czego nienawidzisz,
tak jak śmierci.
Pustka mogłaby wystarczyć,
pustka mogłaby wystarczyć.