Mam marynarkę dłuższy czas.
Jest stara, mocno już zużyta,
i wzywam krawca emeryta,
by ją pozszywał jeszcze raz
Mówię mu żartem: Bracie mój,
najlepiej uszyj ją od nowa.
Jeśli mam ująć rzecz w dwóch słowach,
ma mieć z żurnala prosto krój!
Zażartowałem, a ten gość
wziął to poważnie i przeszywa,
a szycie mocno tak przeżywa,
przyznacie sami, dziwny dość.
Jakby wziął z tą robotą ślub,
tak jest zawzięty, uporczywy,
bym wygląd miał jak ktoś szczęśliwy
w tej marynarce aż po grób.
On swe zadanie widzi tak:
Gdy marynarkę już przymierzę,
to w twoją miłość znów uwierzę.
Może mu piątej klepki brak?
______
tł. Leszek Berger