Kiedyś ja odejdę,
Zniknę bez śladu.
Jak czarna plama, i nie znajdzie nikt
Nigdzie i nigdy
Mnie!
Bez wiary, bez miłości,
Bez prawa wyboru.
Odważywszy się zapomnieć,
Że im trudniej jest życ
Tym łatwiej umierać
Moje imię - Holokaust
Ich imię – Legion.
Oni tak kochają śmierć,
Im tak się podoba patrzeć
Na niebo i ogień
Na ogień...
Na ogień...
Na ogień...
Na ogień...
Na ogień...
Na ogień...
Na ogień...
[Każda religia zasłania się swobodą wiary
Twoim prawem- być niewierzącym
Ty jesteś odpowiedzialnym za siebie
Każda religia dyktuje nam swoje prawa
Lecz nie można żyć według ich zasad
Każdy ma prawo do siebie
Każda religia uważa się absolutem Boga
Każdemu – swoja droga
Piekło i Raj wewnątrz ciebie
Każda religia zbudowana na uczuciu strachu
Bój się nie Chrystusa z Allachem
Bój się samego siebie... ]
Ja i ogień
Agonia
Wstań o świcie, ty widzisz jak nową krwią czerwieni się Wschód ?
Ile im jeszcze trzeba przelać tej krwi i po co ?
W każdym oknie i w każdym ruchu oczu oni widzą grzech
Ale nie ma niczego, co może być gorsze niż wiara spalana żywcem
Popatrz w ich oczy, odczuj jak ich własny rozum wypacza się
Widzisz, jak ich od urodzenia uczą się patrzyć przez wykrzywiające szkło?
Odbiera im rozum kiełkując korzeniami wewnątrz pierwotnych psychoz
Tylko wytłumacz mi, przecież jeśli wszystko to - ich wiarą, to co to dopiero zło ?
Kto da odpowiedź, kiedy wreszcie otworzy oczy ich wszechwidzący Bóg ?
Ilu ich takich, którzy szukają zbawienia duszy za bezmyślne słowa ?
Sto tysięcy lat wałęsa się po świecie jak w majaczce ród ludzki,
Tonie w kłamstwie i modli się o przebaczenie w ogniu rytualnych pożarów.
Ja i ogień
Agonia...