Ambulansy i blękitne światła
Wypadek w podziemiach
Karlbergsvägen* lśni, jak bar w Tranan**
Klonowe liście jak iskry wirują wśród węglo-czarnych gałęzi
Tak jesień jak i ja zdecydowaliśmy, ze zostaniemy
Zostaniemy, zostaniemy z tobą
I nie pójdę nigdzie dalej
Nigdy już bez ciebie
Miasto jest skazane
Przegrasz, nie ważne, jak mocno próbujesz
Gwarantowana, solidarna wolność***
Na nowo umiarkowane pustkowie
Deszcz zmienia się w śnieg
Ćpuny trzęsą się z zimna
Na rogu, na którym zastrzelono premiera
Którego imieniem nazwano ulicę****
Zostanę z tobą
I nie pójdę nigdzie dalej
Nigdy już bez ciebie
Słyszę bas z auta na czerwonym
Znam ten kawałek
Jest jak nóż prosto w serce
Sam napisałem go dwieście lat temu
Stoję tam i marznę na skrzyżowaniu, żałuję
Autobus hamuje z piskiem opon
Starsza para upada na asfalt
Zostań. Zostań.
Adwentowe świece wycinają trójkąty w tysiącach okien
Pięć godzin zimowego słońca
Reszta dnia tonie w ciemności
Burza nadciąga nad nasze miasto
Powoli nabiera mocy
Z kościoła na Kungsholm słychać dzwony czczące życie i śmierć*****
A ta noc... Niestety nie będzie nasza
Zostanę z tobą
I nie pójdę nigdzie dalej
Nigdy już bez ciebie
Ta noc nie będzie nasza.
Ale zostań. Zostań. Proszę.
Ze mną.