Ona sypie sól na twoje rany,
tej historii nie wymyślił nikt inny,
łzy spływają po policzkach twoich,
a twe Ja aż się topi w nich.
Byłeś zakochany, przyszłości ufałeś,
choć we własnym życiu nieraz nawalałeś,
po tym kopniaku ślady pozostały,
i nie na krótko, lecz na życie całe.
Puste słowa, same kłamstwa brudu pełne,
dziś kochasz, a jutro już w dali bezdennej,
osobowość, której na serio brać nie możesz,
już dzisiaj pisany jest jej zgubny koniec.
Moja, twoja przyszłość, mój i twój przyjaciel,
do jakiegoś błędu przyznanie,
potem rzucasz go tak jak i mnie,
szczerze naprawdę nie możesz być zbyt dumna z siebie.
Czas z nią był cudowny, była taka piękna,
niech film z nią przeleci jeszcze raz.
Możesz znów wyraźnie zobaczyć jej twarz,
to było przepiękne.
Lecz z jej strony wygląda to inaczej,
niepewność z niej bije wyraźnie ,
życzysz jej szczęścia, życzysz miłego życia,
nie wyszło wam, ona ci dała w d... kopa.
Żałoba przeminęła kiedyś,
czujesz wiosnę, znów się czujesz wolny,
do błędów nawet sobie się przyznajesz,
bo być zawsze bez winy nawet Ty nie możesz.
Twoje ego, ono w środku cię męczyło,
razem z miłością łzy twoje posiało,
zraniona duma, smutek i zazdrość,
witamy tu, pod ścianą płaczu.
Rozdawałeś kopniaki,
Rozdawałeś kopniaki,
rozdawałeś je, było ich tyle,
to wraca do ciebie teraz - życie jest sprawiedliwe.