W świetle zachodzącego słońca, strojnego jak świt,
możesz zobaczyć, że w mym sercu nie ma nic, prócz bólu,
gdy tak stoję patrząc na morze, wiedząc, że odeszłaś…
Wszystkie żywioły oszalały, starając się przekonać mnie,
że czas już iść,
jednak jest coś,
co każe mi zostać.
Na przekór rykowi kipiących ze złości fal,
na przekór wyciu wściekłej wichury
gesty i myśli pozostają niewypowiedziane, niewysłuchane.
A teraz rozpoczyna się taniec uniesień
fal rozbijających się o brzeg.
Tak jak ty, tak jak twa miłość,
już zawsze będą dla mnie nieosiągalne.
Patrzę na niebo i widzę w nim pustkę,
patrzę na morze i nie widzę w nim nic, prócz rozpaczy.
Podnoszę wzrok, lecz głowa pozostaje opuszczona…
Patrzę na bok, lecz ciebie tam nie ma,
a ja nie potrafię wymazać ciebie z mej pamięci.
Nie, nie, ja po prostu nie potrafię wymazać twego obrazu.