Ja niewidocznie na drzewie w liściach
Napełniam życie swoje sensem,
Przędę swoją cienką nić.
Nas bardzo dużo na drzewie obok,
I każdy jest urodzony przez jedwabnika,
I przędzię swoją cienką nić.
A morza po brzegi zapełniały się po kroplach
I zrosło się po ziarnkach piasku kamienie
Wieczność jest to, na pewno, tak długo.
Mi by tylko mój malutki wkład wnieść
Za krótkie życie upleść
Chociażby nić jedwabiu.
Ktoś w pułapkę religii wpadł,
Ktoś bredzi przybyszami z Marsa,
Ja zaś przędę swoją cienką nić.
Ktoś odkrywa sekret wszechświata,
Ktoś walczy z twardością kamieniu,
Ja zaś przędę swoją cienką nić.
A morza po brzegi zapełniały się po kroplach
I zrosło się po ziarnkach piasku kamienie
Wieczność jest to, na pewno, tak długo.
Mi by tylko mój malutki wkład wnieść,
Za krótkie życie upleść
Chociażby nić jedwabiu.
Nie umiem czegoś jeszcze,
Jestem malutkim robaczkiem,
Świat szalony przemyka obok.
My zaś stwarzamy swoimi rękami
Nieważkie cienkie tkanki,
Piękność całkiem odczuwalna.
A morza po brzegi zapełniały się po kroplach,
I zrosło się po ziarnkach piasku kamienie,
Wieczność jest to, na pewno, tak długo.
Mi by tylko mój malutki wkład wnieść,
Za krótkie życie upleść
Chociażby nić jedwabiu.
A morza po brzegi zapełniały się po kroplach,
I zrosło się po ziarnkach piasku kamienie,
Wieczność jest to, na pewno, tak długo.
Mi by tylko mój malutki wkład wnieść,
Za krótkie życie upleść
Chociażby nić jedwabiu.