Byłem bezbarwny
Byłem nieskazitelnie czysty
Byłem przezroczysty
Stałem się absolutnie biały
Widać ktoś zdecydował, że jest zima
I pokrył mnie kredą
Byłbym biały
Lecz wciąż byłbym czysty
Choć zimny
Lecz wciąż ze spojrzeniem jasnym
Lecz ktoś zdecydował, że jest wojna
I pokrył mnie kolorem czarnym
Widzę kolor
Lecz tu nie byłem
Słyszę kolor, czuję kolor
I nie chcę znać wszystkich tych
Którzy malują niebo
Widzę w oddali pieśń
Lecz słyszę tylko:
"Marsz, marsz lewa
Marsz, marsz prawa."
Nie widziałem straszniejszych ludzi
Niż ludzi w kolorze khaki.
Byłbym czarny
I niechbym był samym diabłem
Lecz ktoś najważniejszy
Kto wiecznie podrywa do ataku
Kazał nacierać na lato
I wdeptał mnie w khaki
Widzę dym
Tam, gdzie nie byłem
Czuję spaleniznę
I znać nie chcę tej bestii
Która to niebo spali
Nie ruszajcie nieba!
Nie chcę znać tego,
Kto śpiewa pieśń:
"Marsz, marsz lewa
Marsz, marsz prawa."
Nie widziałem głupszego obrazu,
Niż kula1 w kolorze khaki
Marsz, marsz lewa
Marsz, marsz prawa.
1. ziemska?