Chodź, zburzymy sufit
I będziemy widziały otchłań gwiazd,
Czytały ślady ich spadków.
Udam, łyknąwszy gulę w gardle,
Że nie widzę twoich łez
Przez fali ciemności.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.
Między wydechem każdym i wdechem
Z nieba leci gwiazda.
Gaśnie dźwięk ostatniej sylaby
I skrzynka pytań jest pusta.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.
Nie będziemy kończyły obraz nasz,
Zaniechamy tak,
zostawiwszy niewyraźne smugi.
I każdy sam będzie szukał
Na nim nadzieję czy mrok,
ogrody czy piaski.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.
Między wydechem każdym i wdechem
Z nieba leci gwiazda.
Gaśnie dźwięk ostatniej sylaby
I skrzynka pytań jest pusta.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.
Upaja jawne kłamstwo,
W to na mgnienie uwierzyłeś sam,
Tak oszalałęś od ciepła.
Jestem człowiekiem ze zdjętą skórą,
Każdy całus, niby szrama,
Każda łza jest igła.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.
Między wydechem każdym i wdechem
Z nieba leci gwiazda.
Gaśnie dźwięk ostatniej sylaby
I skrzynka pytań jest pusta.
Więcej nie będzie boleśnie i źle,
Dziś nie zakończy się nigdy.