Poprzez niespokojny zmierzch
Dym z papierosów
Odbija się w lustrze nerwowy płomień świecy
Siedzę przy stole
Na stole pistolet
Gram w grę dla silnych mężczyzn
Śmieję się z siebie
Rysuję wąsy
Nie wiesz, jaka ja jestem naprawdę
Jestem energią eksplozji
Jestem echem burzy
Ja na razie nie jestem groźna
Ale to tylko na razie
Ty jeszcze nie wiesz
Na ile to wszystko będzie na poważnie
Zostały mi dwie godziny do świtu
I jeszcze jedno nierozstrzygnięte pytanie:
Kim jesteśmy?
Nieznajomymi z różnych światów?
Lub, być może, jesteśmy
Przypadkowymi ofiarami
Żywiołowych porywów?
Wiesz, jak trudno jest
Pociągnąć za spust
Ten świat
Tak piękny jest na sekundę przed eksplozją...
Ty wczoraj, przypadkiem
Straciłeś swój cień
A dzisiaj, nie Ty, a ona gości u mnie
Odrobinkę pobawimy się
Tutaj, w ciemności:
Pistolet, ja i cień
Postaraj się zrozumieć...
Ja, niestety, nie wiem
Na ile to wszystko było na poważnie
Twój cień, niestety, nie może mi odpowiedzieć
Na to proste pytanie:
Kim jesteśmy?
Nieznajomymi z różnych światów?
Lub, być może, jesteśmy
Przypadkowymi ofiarami
Żywiołowych porywów?
Wiesz, jak trudno jest
Pociągnąć za spust
Ten świat
Tak piękny jest na sekundę przed eksplozją...
Karzemy się wzajemnie
Najwyższą miarą rozpaczy
Po to, żeby z pamięci ten wieczór usunąć…
Tu jest tylko jedna kula
Nie martw się
Obracam bęben
I ta kula jest moja ...
I teraz wiem dokładnie
Na ile to wszystko jest na poważnie
Dlatego, że milczenie, to też przecież odpowiedź
Na moje głupie pytanie:
Kim jesteśmy?
Nieznajomymi z różnych światów?
Lub, być może, jesteśmy
Przypadkowymi ofiarami
Żywiołowych porywów?
Wiesz, jak trudno jest
Pociągnąć za spust
Ten świat
Tak piękny jest na sekundę przed eksplozją...
Kim jesteśmy?
Kim jesteśmy?