Słońce powoli zaczyna wschodzić
Ty i ja nieznajomi do wczorajszego wieczora
Powietrze między nami zaczyna płonąć
Nasze ubrania powoli zaczynają opadać
Gdy nie oczekujesz tego, całuję cię niespodziewanie
Patrzysz zagubiona w moje oczy
Chcesz, żeby było to dla mnie oczywiste
Zwykle tego nie robisz
Chciałabyś odejść, ale...
Twoja spódniczka chce opaść na podłogę mojego pokoju
Twoja spódniczka dobrze by pasowała do podłogi mojego pokoju
Myślę, że stwarzasz sobie za dużo kłopotów
Część ciebie by chciała, ale ta druga się boi
Czuję to, powietrze zaczyna marznąć
Nasze ręce się dotykać
A twoja skóra jakby wołała mnie po imieniu
Patrzysz zagubiona w moje oczy
Chcesz, żeby było to dla mnie oczywiste
Zwykle tego nie robisz
Chciałabyś odejść, ale...
Twoja spódniczka chce opaść na podłogę mojego pokoju
Twoja spódniczka dobrze by pasowała do podłogi mojego pokoju
Mówisz, że nie ulegasz pierwszego wieczoru
Mówisz, że masz zasady i moralność
Twoja spódniczka ma głos i mnie woła
Woła mnie..
Mówisz, że zwykle jesteś bardziej nieśmiała
Więc czemu znów przyszłaś do mnie do domu
Twoja spódniczka ma głos i mówi do mnie wprost
Wprost..
Twoja spódniczka chce opaść na podłogę mojego pokoju
Twoja spódniczka dobrze by pasowała do podłogi mojego pokoju