Czekam tu na ciebie
tyle lat, tyle zim.
Sama już dziś nie wiem,
czy wystarczy mi sił.
Raz po raz chcę to zmienić,
tak nie można żyć.
Bilet ściskam w kieszeni,
już walizka – u drzwi.
I nagle raz na jakiś czas
całujesz mnie na dobry dzień,
masz w oczach znowu taki blask,
że smutek w kącie chowa się.
I nagle raz na jakiś czas
jawą się stają moje sny,
i wtedy raz na jakiś czas
kocham cię tak, jak nigdy nikt.
Ale dzień trwa za krótko,
płomień w oczach twoich zgasł.
Może zdradzę cię jutro
z kimś, kto zawsze ma czas.
Gdy tak patrzę w głąb lustra
na nas dwoje sprzed lat,
moja pusta poduszka
tonie cała we łzach.
Bo tylko raz na jakiś czas
całujesz mnie na dobry dzień,
masz w oczach znowu taki blask,
że smutek w kącie chowa się.
I nagle raz na jakiś czas
jawą się stają moje sny,
i wtedy raz na jakiś czas
kocham cię tak, jak nigdy nikt.
I wtedy raz na jakiś czas
kocham cię tak, jak nigdy nikt.