Wiatr zerwał mi z głowy kapelusz,
Chciałem miłości, ale wszystko poszło nie tak,
Wiem, że niczego w życiu nie można przywrócić
I teraz została mi tylko jedna droga...
Wziąwszy rozbieg, skoczę ze skały,
Oto byłem, a teraz mnie zabrakło
I kiedy nagle się o tym dowiesz,
Wtedy zrozumiesz, kogo straciłaś.
Być takim, jak wszyscy, nie umiałem od dzieciństwa,
Widać taka moja rola w życiu,
A ona, no co ona? Stale mnie okłamywała
i nigdy nie zdołałaby mnie zrozumieć.
Wziąwszy rozbieg, skoczę ze skały,
Oto byłem, a teraz mnie zabrakło
I kiedy nagle się o tym dowiesz,
Wtedy zrozumiesz, kogo straciłaś.
Dumnie zrzuciwszy płaszcz, w dal skieruję wzrok,
Może ona czeka? Chyba nie... To bzdura.
I wydawszy dziki krzyk, rzucę się w dół jak kamień.
To ostatni kaprys mojego życia.
Wziąwszy rozbieg, skoczę ze skały,
Oto byłem, a teraz mnie zabrakło
I wtedy znienawidzisz samą siebie,
Uświadomiwszy sobie, kogo straciłaś,
Kogo straciłaś, kogo straciłaś.