Jestem jak opiłek kolejki miejskiej, dworzec, noc, oczy w okno.
Jestem przemokniętym, jak zapałki, niebem w Borodino.
Reflektory gryzą aleję, parowóz jak lodu gruda
W czarnym kopciu na rejach siedzi wronia orda.
Zły to etap, łykają sekrety, w dupniaka dla przykładu biją
Pod straganem Zeki1 na apelu w brudnej kałuży śpią.
Obywatel naczelnik na wietrze macha dokumentem,
A na szynach czas płacze, będziemy szczęśliwi nad ranem.
Życie chore, kaszel - nuda, zgaga pije wodę z rzeki
Liże popiół, szczeka suka śledząc każdy ruch ręki.
Na zabandażowanym dworcu jest śmiertelnie zimno
Rdzawymi medalami niebiosa sypią w Borodino.
Wierzyli, iż dobrze wiemy, że życie nie będzie tak gorzkie
Ze żyć będziemy w cieple, zbierając się przy straganie.
Straganami sczepimy ziemię, Zachód i Wschód złączymy
Bij MacDonaldsów - korytko akceptuję tylko rodzime.
Nasz stragan to radość dla wszystkich, uciecha ryczy sensem na wiatr
W nim są nasze kłopoty, i w nim dyskoteka - zbawienie przyjdzie rano.
Rosjo moja, wielu śni się proroczy sen - zawsze jako koszmar
Tak bogatym, jak ubogim - wszystkim dostał się ten dar.
Co dla nas otwarte jest na świecie, czym stulecia bekną nam.
W pięciopokojowym mieszkaniu przy straganie się upijam.
Na moją wolność słowa kozły leją wolność kłamstwa
Obywatelu naczelniku, opowiedz nam znów złą bajkę.
Kim zostaniemy, już nie wiem, wierzymy jeszcze, że stal jest mocna
Rosję Zachodem dobiją, krzyżując ją do straganu.
Miasta stukają ekranem w czoła zamarzniętych wsi
Odchodzimy zbyt wcześnie pozostawiając śmieci.
Przeszliśmy swą drogę przez muzykę pop, przez faszystów,
Taszczyliśmy dusze do Boga, szkoda (tylko), że przeżyliśmy nie wszyscy.
I w uduchowieniu, jak przy westchnieniu, niebo przecina piękno
Rozdzieramy zębami jego okruchy do płótna czystego.
Piękno, ty jesteś tu rodzime, niełatwe, niedostępne
Ciebie poszukujemy upijając się przy straganie.
Ty nas ocalisz, dobrze to wiem, jestem twym bratem, twym pożywieniem...
Piękno nie zginie, odchodzi tylko gdzie indziej.
Lecz nigdy
nie będziemy mogli
dotrzeć
do ciebie
Lecz nigdy
nie będziemy mogli
dotrzeć
do ciebie
Powiedz jak
cię dojrzeć
w tym błocie
och, piękno
Powiedz jak
cię dojrzeć
w tym błocie
och, piękno
och, piękno
och, piękno
1. więźniowie, od skrótu na odzieży - ZK: Zakład Karny