[Intro]
Świat nie ma sensu
Trzeba mu go nadać samemu
[Zwrotka 1]
Ja wciąż nie mam niczego na stałe
Ale tanio się nie sprzedałem
A ty nosisz maski jak laski mascarę
I wysoko lecisz ale jesteś Ikarem
A jak spadniesz, zobaczysz jak jest na dnie
Ja też tam bywałem
Nie wiesz czemu stary,
przypomnij sobie Zbrodnię i Karę
Życie jest krótkie i świat jest mały
Nigdy nie wiesz co będzie Ci dane
Tymczasowe jest nawet Twoje znamię
Ten wbity pod skórę igłą atrament
Więc znów wracam nad ranem
Warszawa jest wtedy piękna,
gdy wschód słońca rozświetla firmament
Nic nie przyspiesza tak tętna
Znam to miasto na pamięć
Dziś inaczej opakowane
Myślę o tym gdy zamawiam wakame
Polewam to Kikkomanem
Niby wszystko jest fajnie, coś tu wisi w powietrzu
Jak pieprzone widmo przegranej
Choć dzisiaj ten granat ma jeszcze zawleczkę
To we mnie zostanie, coś jak złe wychowanie
Palę mosty jakbym był piromanem
Palę mosty jakbym był piromanem
To we mnie zostanie, coś jak złe wychowanie
Palę mosty jakbym był piromanem
Palę mosty jakbym był piromanem
[Refren]
Nieustannie mija czas, choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
i być na czas gdzieś
Ty ustalasz co ma sens, choć po drodze trochę łez
Wiesz, że czas nie biegnie wstecz, nie cofniesz go.
[Zwrotka 2]
Ja znowu wracam na stare śmieci,
nie Maybachem do wielkiej willi.
Lecz to czasem budzi w nas dzieci
Często jeszcze bywamy niewinni
Z resztą sam wiesz jak ten czas leci
Wszyscy mamy już swoje rodziny
Z wiekiem szybciej mijają godziny
Choć czasem czas płynie jak ścieki i ginie
Więc powiesz jak go zabijesz
Może kurwa wrzuć go do rzeki
Z resztą tak czy siak on przeminie
Nawet jeśli mu kupisz wszystkie gadżety
Tutaj zawsze jest coś na rzeczy,
w moim mieście są wieczne rozkminy.
Od początku tu żyję i bez słów
Rozumiem to miasto jak w pantomimie
Wiesz liczą się rzeczy małe, to nie złote medale, detale
Ale rośnie apetyt na życie w sławie i chwale
Bo to z mlekiem wyssałem
Z metryką dostałem, to jak mam na imię.
I zostaję to ze mną na stałe, w składzie mojej hemoglobiny
Czaisz, świat nie ma sensu
Sam go życiu nadajesz
Tak jak ja gdy mikrofon odpalam
Czuję, że zaraz wszystko podpale
Jakbym był piromanem, typkiem od seryjnych podpaleń.
Wchodzę na scenę i wszystko się staje wielkim pożarem
I tym się jaram
[Refren]
Nieustannie mija czas, choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
i być na czas gdzieś
Ty ustalasz co ma sens, choć po drodze trochę łez
Wiesz, że czas nie biegnie wstecz, nie cofniesz go.
Możesz palić, możesz pić,
żalić się i jakoś żyć.
Spaść i wejść na szczyt,
spaść i wejść na szczyt znów
Ale jeśli czymś się jarasz, jak piroman kiedy coś podpala
Jak piroman kiedy coś podpala
To jest twoja wiara
[Outro: Żabson]x2
Mam własne zdanie i własny plan
Inne postrzeganie na własny świat
Żałujesz?
A ty żałujesz?
Ja nic nie zrobiłem
No właśnie, żałujesz że nic nie zrobiłeś?