Piątek noc, pijemy ciepłe wino
Głośnik ledwo dyszy
Na dywanie siedzisz metr ode mnie
Prawie mnie nie słyszysz
Ale tak patrzysz, patrzysz, palisz, kminisz
Mówisz kręcą cię blondyni
Nagle chcesz potańczyć
Nie, kochana, nie na balkonie
To nie skok na bungee
Tacy piękni i tacy młodzi
Nic nas nie obchodzi, nie obchodzi
Lekkomyślni od narodzin
Nic nas nie obchodzi, bo tacy piękni
Tacy młodzi, ale trzeba będzie się pogodzić
Że nie długo koniec balu i że nuda nadchodzi
(Nadchodzi...
Piątek, piątek...
Nadchodzi...)
Piątek noc wisimy nad poręczą
Już księżyca zenit
Winda w dół, pod nami 10 pięter
Między nami remis
Ty jesteś coraz bliżej, schodzisz niżej
Jak w tych filmach, chowam pierzę
Trochę się opieram
Chciałem grzecznym być chłopakiem
Będę, lecz nie teraz
Tacy piękni i tacy młodzi
Nic nas nie obchodzi, nie obchodzi
Lekkomyślni od narodzin
Nic nas nie obchodzi, bo tacy piękni
Tacy młodzi, ale trzeba będzie się pogodzić
Że nie długo koniec balu i że nuda nadchodzi
Piątek noc...
Piątek noc...
Tacy piękni i tacy młodzi
Nic nas nie obchodzi, nie obchodzi nas
Nic nas nie obchodzi
Nic nie obchodzi nas
Nic nas nie obchodzi
Nic nie obchodzi nas
(Piątek, piątek...)
Tacy piękni i tacy młodzi
Nic nas nie obchodzi, nie obchodzi
Lekkomyślni od narodzin
Nic nas nie obchodzi, bo tacy piękni
Tacy młodzi, ale trzeba będzie się pogodzić
Że nie długo koniec balu i że nuda nadchodzi