***
Penelopa,
z torbą z brązowej skóry,
w butach na obcasach
i niedzielnej sukience.
***
Penelopa
siedzi na ławce na peronie
i czeka, machając wachlarzem,
na przyjazd pierwszego pociągu.
***
W miasteczku mówią, że jakiś wędrowiec
zatrzymał jej zegar
pewnego wiosennego popołudnia.
***
„Żegnaj, moja ukochana, nie płacz; wrócę,
nim z wierzb spadną liście...
Myśl o mnie, wrócę dla ciebie...
***
Biedna nieszczęśnica!
Zegar jej dziecięcych lat zatrzymał się
pewnego szarego popołudnia w kwietniu,
gdy odszedł jej ukochany.
…
Zwiądł już
w twym ogrodzie ostatni kwiat,
nie ma już też wierzby przy głównej ulicy
dla Penelopy.
***
Penelopo,
smutne od takiego oczekiwania,
twe oczy zdają się błyszczeć,
jeśli w oddali zagwiżdże pociąg.
***
Penelopa
widzi ludzi przechodzących jeden za drugim,
patrzy na ich twarze, słyszy ich rozmowy;
dla niej są jak lalki.
***
W miasteczku mówią, że wędrowiec powrócił
i napotkał ją na zielonej sosnowej ławce.
***
Zawołał: „Penelopo, wierna ukochana, mój dobry duchu,
przestań tkać marzenia w swej głowie...
Spójrz: to ja, twój ukochany, wróciłem..."
***
Uśmiechnął się do niej
oczami pełnymi wczorajszego dnia;
nie taka była już jego twarz i skóra…
„Ty nie jesteś tym, na którego czekam...”.
***
I została tak,
siedząc na stacji,
z torbą z brązowej skóry,
w bucikach na obcasach.