Denis wykańcza wszystkich tym swoim „Ktoś zagra w tenisa?”
i błaganiem mnie bym poszedł z nim i sędziował…
A Maud mówi: „ O Boże, jaka jestem zmęczona!”.
Już naprawdę dłużej nie mogę tego znieść…
Idę na kolację z cudowną piosenkarką,
do małej knajpki, którą znalazłem obok mola.
Ma na imię Patrycja, ale nazywa siebie Delicją,
i nietrudno odgadnąć dlaczego…
Mówi, że Bóg uczynił ją grzesznicą, by odchudzić tłuściochów
padaniem stertami u jej stóp.
Kręcą się tłumnie, jak zmęczeni walką żołnierze.
Często widać jak stoją w kolejce aż do końca ulicy...
Bo widzicie, Patrycja, czy Delicja, nie tylko jest piosenkarką,
zdejmuje również z siebie wszystkie ciuszki…
bo Patrycja to najlepsza striptizerka w mieście.
I kołysząc biodrami zaczęła się rozbierać.
Przy ogromnym aplauzie zdjęła swą bieliznę
i oblizując wargi odpięła podwiązkę,
rzuciła nią w powietrze, a wszyscy się gapili.
A gdy ostatni fragment ubrania opadł na podłogę,
policja już waliła w drzwi,
w tę sobotnią noc w 1924…
Wyrzućcie go, chłopcy!
Ale biedna Patrycja została aresztowana
i nikt nie mógł znieść tego, jak ją potraktowano.
A potem w sądzie wszyscy sądzili,
że spędzi lato w więzieniu.
Ale sędzia powiedział: „Patrycjo,
albo, jeśli mogę tak powiedzieć, Delicjo,
akta tej sprawy leżą przede mną…
Sprawa odrzucona, ta dziewczyna była w swym stroju roboczym!”
I kołysząc biodrami zaczęła się rozbierać.
Przy ogromnym aplauzie zdjęła swą bieliznę
i oblizując wargi odpięła podwiązkę,
rzuciła nią w powietrze, a wszyscy się gapili.
A gdy ostatni fragment ubrania opadł na podłogę,
policja dopingowała ją o więcej!!!
W tę sobotnią noc w 1924…
W tę sobotnią noc w 1924…