Czy to, że ja, gdy tylko zechcesz zjawiam się
Dla ciebie ma jak dla mnie ten sam głębszy sens?
Nie wie nikt poza mną, więc ty też na to nie wpadniesz
Co ja chowam przed światem na serca dnie
Nie powiem ci prosto z mostu, że
Nie ma dla mnie ratunku żadnego
I nie domyślisz się, że tylko ciebie chcę
Coś w tym jest paradoksalnego
Nie powiem ci, że ty albo nic
Nie ma dla mnie ratunku żadnego
I nie domyślisz się, że tylko ciebie chcę
Coś w tym jest paradoksalnego
A może jednak powiem już całą prawdę jej
A może jednak ona to właśnie usłyszeć chce
Czy ty czy ja, kto z nas wykona pierwszy krok?
Nie ważne już, bo widzę, że się zbliża ktoś
Mimo to milczę, bo wolę żyć w tym przekonaniu
Że nikt nie da ci tego, co mógłbym ja
Nie powiem ci prosto z mostu, że
Nie ma dla mnie ratunku żadnego
I nie domyślisz się, że tylko ciebie chcę
Coś w tym jest paradoksalnego
Nie powiem ci, że ty albo nic
Nie ma dla mnie ratunku żadnego
I nie domyślisz się, że tylko ciebie chcę
Coś w tym jest paradoksalnego
A może jednak powiem już całą prawdę jej
A może jednak ona to właśnie usłyszeć chce
Jak uwolnić się od ciebie? Jak mam oddalić się?
Jak zapomnieć skoro jesteś na jawie i we śnie?
Nie powiem ci prosto z mostu, że
Nie ma dla mnie ratunku żadnego
I nie domyślisz się, że tylko ciebie chcę
Coś w tym jest paradoksalnego
A może jednak powiem już całą prawdę jej
A może jednak ona to właśnie usłyszeć chce
A może jednak powiem już całą prawdę jej
A może jednak ona to właśnie usłyszeć chce