Są nieprzewidywalne przecięcia
I rozwidlenia naszych dróg.
Rozstajemy się na kilka żyć,
Żeby pewnego razu spotkać się w zimnym metrze.
Wędrując między światami
Zachowuję w sobie pamięć
O każdym twoim wcieleniu.
I w wyznaczoną godzinę
Poznaję ciebie
Po pierwszym dotyku.
Tylko dla jednego oślepiającego błysku,
Tylko dla kilku gwiezdnych mgnień
Będziemy płynęły jeden drugiemu na spotkanie
Przez nieskończoność i oceany niepamięci.
Wędrując między światami
Zachowujesz w sobie pamięć
O każdym moim wcieleniu.
I w wyznaczoną godzinę
Poznajemy jeden drugiego
Po pierwszym dotyku
Gdzie by nie byłeś
Kim by nie byłeś.
Czas przyjdzie i znów otworzymy
Księgę na samej ostatniej stronie.
I epilog stanie się nowym prologiem,
I pójdziemy, żeby znów powtórzyć się.
Byleby nie wyminąć się, nie zabłądzić
W wirze śmierci i urodzeń.
I w wyznaczoną godzinę wspomnieć jeden drugiego
Po pierwszym dotyku.
W wirze śmierci i urodzeń...
W wirze śmierci i urodzeń...
W wirze śmierci i urodzeń...
Po pierwszym dotyku...