Gdzie byś nie był
Czy to wiesz, czy o tym pamiętasz
Jak dobrze jest, gdzie nas nie ma
Za plecami
Wiecznie
Pejzaż niesoczysty znasz, taki między szkłami
Za plecami
W mętnym zwierciadle
W zmąconej wodzie
Przedwczoraj
Błękitne koraliki
Nierozpoznanych twarzy
Niepoznanych ciał
Oni powracają, milcząc stoją, obserwują -
Termity pożerają warstwy ciała
Budowy budowli
Dopóki te nie runą
Drzwi, ściany ciała
Jednego dnia
Jednego dnia
Oni powracają
Zawsze
Patrzą przez ciebie, milczą
Nie ma po co działać, chować się
Krzyczeć
Oni już tu są
Tam za zwierciadłami oni też milczą
Widzą nie widzą
Niewzruszeni, wielcy
Wszędzie, wszędzie
Nawet jeśli ty śpisz
Oni milcząc stoją
Oni już tu są
Wzdłuż każdej drogi
W lasach przed świtem
Nocą, nocą
Bezszelestnie lecą nad zamarzniętą ziemią
Ze srebrzystymi twarzami
Nigdy nie śpią
Nie dotykając zamarzniętymi piętami ziemi
Nie mnąc trawy
Nie zmąciwszy wody
Oni już tu są
Gdzie byś nie był
Termity pożerają, póki samo nie runie
A oni obserwują