Samotny ptaku, lecisz wysoko
po antracytowym niebie bezksiężycowych nocy,
wprawiając w rozterkę włóczęgów i psy
pięknem i rozpiętością uskrzydlonych ramion.
Nie masz ptasząt, nie masz gniazda,
wabi cię niewidzialna dla świata gwiazda,
a w twoich oczach jest nieziemski smutek.
Jesteś silnym ptakiem, lecz jest mi ciebie żal.
Samotny ptaku, latasz wysoko
i tylko szaleniec mógł się tak zakochać,
w ślad za tobą się wznieść,
w ślad za tobą się wznieść,
by razem z tobą
się rozbić.
Razem z tobą,
razem z tobą,
razem z tobą,
razem z tobą.
Czarny aniele smutku, chodź, odpoczniemy,
posiedzimy na gałęziach, pomilczymy w spokoju.
Co takiego jest w niebie, że warto jest,
tobie lub mnie, runąć na kamienie?
Samotny ptaku, latasz wysoko
i tylko szaleniec mógł się tak zakochać,
w ślad za tobą się wznieść,
w ślad za tobą się wznieść,
by razem z tobą
się rozbić.
Razem z tobą... (x8)