[Wampiry]
Martwi nas ten Jack,
martwi nas ten Jack.
Głowy nie wyściubia,
chyba mu nie w smak.
[Wilkołak]
Na górze siedzi sam,
zamknął się na klucz.
[Trupia matka z dzieckiem]
Czy powróci tu?
Czy za późno już?
[Trupi chór]
Martwi nas ten Jack,
martwi nas ten Jack.
[Jack]
Czerep mi buzuje, nie mam sił,
Gwiazdka nie da dziś spokoju mi.
Niby jestem blisko,
a tu trach - znowu mi umyka jakiś fakt.
Daje mi ta ciuciubabka w kość,
ciągle było - nie ma, jak na złość!
Ledwo złapię
nie utrzymam,
ledwo pojmę
zapominam!
Jak wspomnienie
sprzed stu lat.
Niby tuż, tuż,
a znika jak sen.
Co to ma być?!
Co to ma być?!
Jak ten orzech mogę zgryźć.
do sedna dotrzeć,
złamać szyfr.
Zawroty od zabawek mam,
choć to tak piękne, mówię wam.
Zwykłe rzeczy - więcej nic,
zamknięte są do wiedzy drzwi.
Sekret gdzieś umyka w bok,
chociaż tak wytężam wzrok.
Co to ma być?!
Co to ma być?!
Co to ma być?...
Dickensa książkę już na pamięć znam.
Wierszyki, bajki i ten cały kram.
Kolendy umiem śpiewać już jak z nut
lecz nadaremnie czekam wciąż na cud.
Na pewno gdzieś popełniam jakiś błąd,
za chwilę wszystko razem rzucę w kąt!
Chwila, zaraz, chyba wiem.
Za bardzo kombinuje z tym,
szukam, komplikuje wciąż.
No tak, choć błądzę tam i sam,
odpowiedź tuż przed nosem mam!
Tuż przed nosem mam...
To jasne jak szkieletu biel.
to proste jak gwiazdkowa pieśń.
Choć niewidzialne, wszędzie jest.
Żeby to naprawdę przeżyć,
trzeba tylko w to uwierzyć!
To nie jest wcale żaden cud,
to sprawa prosta niczym drut.
I koniec z monopolem już,
niech każdy ma do gwiazdki klucz!
Najlepiej niech to będę ja!
Choinkę zrobi się raz dwa.
Nie wyobrażam sobie,
by z tą Gwiazdką większy problem był.
Założę się o byle co,
że jeszcze zreformuje ją.