Po to, aby przegonić smutek
i rozjaśnić me serce,
jestem pewien, że trzeba mi dużo więcej
niż to pianino i jedna1 piosenka.
Trzeba mi rzucić w jasną noc
to imię, które dławi mą pierś
i pali me usta.
Trzeba mi rzucić je na cztery wiatry,
by potem iść za nim, dokądkolwiek podąży,
lub też wypowiedzieć je tak cichutko,
otulone czułością…
Twoje imię, kochanie moje.
Bo ono całe jest poezją,
przepływa przez mą pierś jak rzeka,
przywraca radość moim oczom,
przyprawia me ciało o dreszcz;
bo ono całe jest poezją,
bo ono całe jest doskonałością,
jest ciemnością wśród światła.
Trzeba mi wypowiedzieć je powoli,
trzeba mi przeliterować je pomału,
lub też wypić je jak wino,
które daje siłę, by iść dalej,
gdy sił już brakuje.
Trzeba mi rzucić je na cztery wiatry,
by potem iść za nim, dokądkolwiek podąży,
lub też wypowiedzieć je tak cichutko,
otulone czułością…
Twoje imię, kochanie moje.
Bo ono całe jest poezją,
bo ono całe jest doskonałością,
jest ciemnością wśród światła.
Trzeba mi rzucić je na cztery wiatry,
by potem iść za nim, dokądkolwiek podąży,
lub też wypowiedzieć je tak cichutko,
otulone czułością…
Twoje imię, kochanie moje.
1. lub "jakaś"